XII tydzień zwykły, poniedziałek
ks. Piotr Spyra
Osądzanie i krytykowanie innych to jedne z najpoważniejszych grzechów przeciw miłości bliźniego. Niby to tylko takie niepozorne obgadywanie, ale niesie za sobą wiele poważnych konsekwencji.
DLACZEGO NIE POWINNIŚMY OSĄDZAĆ?
Dziś Jezus w Ewangelii prosi nas, abyśmy nie sądzili innych, bo sami w ten sposób będziemy sądzeni. O co tu chodzi i dlaczego jest to takie złe? Spróbujmy sobie wyobrazić jak patrzy na nas Bóg, który jest czystą Miłością. Jaki procent Jego patrzenia może być osądzaniem nas? Skoro jest Miłością, możemy sobie śmiało wyobrazić, że powiedzmy 1% zajmuje w Jego sercu nazwanie po imieniu tego, jacy jesteśmy (osąd, analiza rzeczywistości, stanięcie w prawdzie), ale cała reszta - 99% to jedno wielkie pragnienie - jak mogę mojemu kochanemu dziecku pomóc, aby mogło ono stać się lepszym?
Kiedy osądzamy i krytykujemy innych, a nie ma w nas serca Boga i Jego pragnień pomocy tej osobie - totalnie odwracamy proporcje tego, co względem nas robi Bóg i jeszcze potrafimy nazwać to miłością, nierzadko przypisując Bogu właśnie takie patrzenie na każdego człowieka. Właśnie dlatego jest to tak wielkie wykroczenie przeciw miłości bliźniemu - nie tylko krzywdzimy innych, ale również pasiemy naszą pychę i wykrzywiamy obraz Boga oraz miłości.
WSZYSTKO OBRACA SIĘ PRZECIW NAM
" Takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą". Za obgadywanie i krytykowanie innych ponosi się konsekwencje. Pierwszą z nich jest odpłata ze strony ludzi. Kiedy ktoś zna cię jako osobę lubiącą plotki i obgadywanie, bądź pewien, że twój styl życia będzie promieniował na innych. Gdy więc odejdziesz na chwilę z jakiejś grupki "przyjaciół", nauczywszy ich wcześniej krytykowania - bądź pewien, że za twoimi plecami zrobią oni to samo, biorąc ciebie na języki. Kiedy natomiast będąc w towarzystwie walczysz o czyjeś dobre imię, gasisz niepotrzebne plotki - jest duża szansa, że twoje podejście do ludzi będzie owocowało tym, że inni będą robić to samo.
"Zapłatą" ze strony Boga jest natomiast pozwalanie ponoszenia konsekwencji naszego pysznego języka i krytykanckiego oka. Bardzo często dopiero, gdy sami poniesiemy konsekwencje naszego/czyjegoś niepohamowanego języka, może to dla nas być lekcja, czego nie robić, bo to naprawdę boli.
CO ROBIĆ? JAK ŻYĆ?
Język, choć jest tak mały organem w naszym ciele, jest czymś, co może narobić dużo szkód. Dobrze jest go zatem ćwiczyć, a nasze ćwiczenia warto zaczynać najpierw od serca, bo język jest tylko organem wykonawczym tego, co jest najgłębiej w nas. Wszystko zaczyna się więc od osądzania. Kiedy widzę czyjś grzech, mam nauczyć się oddzielić człowieka od jego biedy. Nie można krytykować i osądzać osoby chorej za to, że jest chora, ani tym bardziej naśmiewać się. Choremu się pomaga, a nie krytykuje, nawet jeśli zachorował z własnej winy. Terapią dla niego, owszem, może być życzliwe pokazanie mu dlaczego jest chory i przede wszystkim pomoc w wyleczeniu, a nie pastwienie się nad nim. Jeśli nie możesz tego zrobić fizycznie, możesz zawsze za niego pomodlić się, a w towarzystwie ucinać niepotrzebne rozmowy lub pokazywać dobre strony.
Drugą ważną umiejętnością jak panować nad swoim językiem jest pozwalanie Bogu, aby pracował nad naszym sercem. Chodzi o takie doświadczenie bycia ukochanym dzieckiem Boga, takie zjednoczenie z Jezusem i taką pracę Ducha Świętego w nas, że prawdziwa miłość do innych stanie się czymś tak oczywistym i "niekontrolowanym" jak oddech. Duch Święty naprawdę może dać nam "nowe serce", aby miłość, która nie osądza i nie potępia była nie tylko wypracowanym nawykiem, ale czymś więcej - naszą nową naturą, życiem i najgłębszym pragnieniem. Walcz najpierw o swoją bliską relację z Bogiem, a w decydujących chwilach strzeż swojego wzroku i języka. Nie sądź, a nie będziesz sądzony. Lepiej czynić miłosierdzie, bo jak mówi jedno z błogosławieństw - sam go wtedy dostąpisz.
Komentarze
Prześlij komentarz