Mk 6

I żadnego cudu nie uczynił wśród swoich. Coś takiego jest, kiedy wracasz do rodzinnego miasta już jako osoba dorosła, to są osoby, które nie dowierzają, że masz już 30, 40 lat i pracujesz, masz misję w życiu. One nadal postrzegają cię jako tę małą dziewczynkę, chłopca. Jezus przychodzi do swoich i wszyscy są zdziwieni, że On taki mądry, a przecież to tylko „syn cieśli”. 

Po tym wydarzeniu posłał uczniów do posługi, dając im wyposażenie - władzę nad duchami nieczystymi. Powiedział im coś ważnego - jeśli jakiś dom nie chce was przyjąć, to odejdzie stamtąd, strząśnijcie proch z sandałów i idźcie dalej. Nie narzucajcie się, nie bądźcie natrętni.

Kiedy powrócili z misji. Jezus powiedział im, aby poszli odpocząć. Jednak nie było im dane, bo ludzie ich przyuważyli i tłum się zebrał. Wieczorem wsiedli znów do łodzi i odpłynęli. Jezus został, aby zająć się ludźmi. Apostołowie nawet nie zapytali Go o to, jak dostanie się do Betsaidy. I oto nastała noc, i na środku jeziora myśleli, że widzą zjawę. A to Jezus jak gdyby nic wsiadł do łodzi i popłynął z nimi na brzeg. I przygoda zaczęła się od nowa, bo znów tłum się o nich dowiedział…

Często doświadczam zjawiska, które nazywa się deja vu - jakby się cały czas coś powtarzało w moim życiu - głoszenie, pakowanie, biuro, pisanie, telefony i tak w kółko. Myślicie, że to miara apostoła, jak masz deja vu? Oni ciągle chodzili z Jezusem, głosili, uzdrawiali w Jego imię, słuchali, uciekali czasem przed tłumem ;).




Komentarze

Popularne posty