VIII Tydzień zwykły, środa
ks. Piotr Spyra
Przez cierpienie do gwiazd - mawiali starożytni. Czy da się ominąć cierpienie i otrzymać tylko chwałę? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w dzisiejszej Ewangelii.
TYLKO SŁAWA IM W GŁOWIE?
Dziś spotykamy Jezusa, który pędzi do Jerozolimy z tak wielkim pośpiechem, że sami uczniowie są strwożeni tym tempem. Po drodze naucza o tym, co Go tam spotka (wyszydzenie, ubiczowanie, męka, śmierć) i jaki czeka Go koniec (zmartwychwstanie). Uczniowie natomiast żyją w jakimś innym świecie. O ile w ogóle słuchali Jezusa, to zapamiętali tylko jedno słowo "chwała" - "Daj, abyśmy w Twojej chwale siedzieli jeden po prawej, drugi po lewej Twej stronie".
"Ech, ci uczniowie... Tylko sława i kariera im w głowie" moglibyśmy ponarzekać, gdyby nie to, że sami też bardziej pragniemy przecież chwały i radości, niż cierpienia i smutku. Czy to źle pragnąć chwały? Czy to źle unikać krzyża? Czy krzyż jest czymś obowiązkowym na drodze do chwały Nieba?
UPORZĄDKUJMY TO!
Aby się nie pogubić w tych trudnych zagadnieniach, popatrzmy na Jezusa i od Niego uczmy się, o co chodzi w cierpieniu i chwale. Trzeba tylko to uporządkować i podzielić na intencje, środki do osiągnięcia celu i skutki.
INTENCJA - Intencją podróży Jezusa do Jerozolimy jest miłość do nas. Tak bardzo nasz Zbawiciel chce uwolnić nas z rąk szatana i otworzyć nam Niebo, że Jego pośpiech napełnia wręcz strachem uczniów. Miłość jest jedynym Jego celem i pragnieniem. Nic innego się nie liczy.
DROGA DO CELU - Drogą do osiągnięcia zamierzonego celu jest krzyż. Cierpienie samo w sobie jest złe i dlatego nie może być nigdy celem niczyich działań, ani Boga, ani naszych. Wielka miłość może wymagać jednak wielkich poświęceń. W doskonałej miłości nie ma cierpienia, bo nikt nikogo nie porani. Taka miłość jest jednak tylko wewnątrz Trójcy Świętej i w Maryi. Wszyscy inni są grzeszni, a tam gdzie grzech, tam i cierpienie - niechciane, ale przyjęte z miłości.
SKUTKI - Jednym ze skutków ofiarnej miłości Jezusa do nas jest chwała, jaka Mu się za to obiektywnie należy. Za tak wielką miłość i cierpienie, sprawiedliwość domaga się wielkiej nagrody. Nie jest to cel sam w sobie, a jedynie "niechcący" skutek i owoc miłości Boga do nas.
JAK TO JEST U NAS?
Biorąc przykład z Jezusa, z powyższych rozważań wysuwają się dla nas następujące wnioski:
1. Naszym pierwszym pragnieniem powinna być miłość, a nie chwała. Jeśli będziesz będziesz kochał, zwłaszcza miłością ofiarną - Bóg cię wywyższy, jeśli nie w tym świecie, to w przyszłym. Chwała przyjdzie "niechcący" sama. Pożądanie samej sławy jest wielkim nieuporządkowaniem, bo człowiek miłość własną (egoizm, egocentryzm) stawia ponad miłość do Boga i innych. Ten, kto pragnie swojej chwały, prawdopodobnie nie spotkał się jeszcze osobiście z miłością Boga i dlatego sam próbuje wywalczyć sobie coś, co osobie z doświadczeniem miłości Boga jest obojętne i zbędne, choć po ludzku miłe . Ludzka chwała wobec poczucia bycia kochanym przez Boga jest "słomą" i naprawdę niczym. Dla niektórych - biedaków, nieznających serca Boga - jest natomiast jedynym pożywieniem i złudzeniem, że zaspokoi czyjś głód poczucia wartości.
2. Krzyż może, ale nie musi być elementem prawdziwej miłości. W teorii nie musi być. W praktyce jednak jest to coś nieodłącznego, bo poruszamy się w świecie grzesznej miłości. Krzyż jednak wydobywa z nas ukryte piękno, rozwijając nas tak, jak nic innego na tym świecie nie zdoła tego zrobić. Dla tego kto naprawdę kocha, krzyżem będzie codzienna walka ze sobą samym, aby "krzyżować starego człowieka, wraz z jego namiętnościami" - miłością własną, egoizmem, pychą itp. Wielka miłość wymaga też często wielkich ofiar -np. cierpliwe znoszenie osoby, którą się kocha, a która rani. Mała miłość - małe poświęcenie dla drugiego człowieka. Wielka miłość - wielkie poświęcenie i cierpienie.
Chwała nie jest więc czymś złym, ale pod warunkiem, że kochasz. Krzyża można uniknąć, ale wtedy miłość jest słaba i niezdolna do poświęceń. Cierpień nie trzeba się bać jeśli kochasz. Bo nagroda za nie (Miłość samego Boga i nasze wywyższenie przez Niego) jest nieporównywalna do ceny, jaką trzeba zapłacić za miłość. Spróbuj dziś popatrzeć na swoje pragnienia i uporządkować je, aby były takie jak u Jezusa. Być może cierpisz bez sensu, dla samego cierpienia i nie ma w tym miłości. Kiedy pozwolisz Bogu, aby rozwijał cię w miłości (i w krzyżu), On wydobędzie z ciebie to, co najpiękniejsze, a ty pod krzyżem doświadczysz najczulszej miłości Boga, wprost z Jego przebitego serca.
Komentarze
Prześlij komentarz