Czwartek III Tydzień Wielkanocny
ks. Piotr Spyra
Nie da się przymusić kogoś do miłości. Można jednak zauroczyć, pociągać i zadbać o takie zbiegi okoliczności, w których ten ktoś będzie mógł cię lepiej poznać. Tak działa Bóg - nie może naruszyć naszej wolnej woli, ale ma swoje sposoby, abyśmy Go poznali.
SPOSÓB PIERWSZY - POCIĄGANIE
Jezus w dzisiejszej Ewangelii mówi, że nikt nie może przyjść do Niego, jeśli Go nie pociągnie Ojciec. W innym miejscu mówi również, że gdy zostanie wywyższony nad ziemię, przyciągnie wszystkich do siebie. Co to znaczy?
Każdy z nas jest w jakiś sposób wrażliwy na piękno, dobro, prawdę, miłość. Pragnienia tych rzeczy mamy wpisane w nasze serca, bo zostaliśmy stworzeni przez Boga i dla Boga. Piękno, prawda, dobro i miłość to zatem kanały komunikacji z Bogiem. Nadajemy na tych samych falach. Jeśli słuchając dobrej muzyki, oglądając coś pięknego, robiąc coś dobrego lub czując się kochany zakręci ci się kiedyś łezka w oku, tak bez powodu się wzruszysz lub zatęsknisz za czymś, czego nie umiesz nazwać - doświadczasz właśnie pociągania do siebie przez Boga.
Jan Paweł II w Liście do Artystów pisze: "Każda autentyczna forma sztuki jest swoistą drogą dostępu do głębszej rzeczywistości człowieka i świata. Tym samym stanowi też bardzo trafne wprowadzenie w perspektywę wiary, w której ludzkie doświadczenie znajduje najpełniejszą interpretację". Cudowne, prawda? Obcując z pięknem, prawie dotykasz Boga. Ważne, abyś zrozumiał tylko, że piękno jest zaledwie odbiciem Tego, który jest samym Pięknem i przez wiarę - pełniejszy sposób bliskości z Bogiem, spotkał się z Twórcą tego piękna. Nie pomyl więc środków komunikacji piękna z prawdziwym Pięknem.
SPOSÓB DRUGI - "PRZYPADKI"
W pierwszym czytaniu z Dziejów Apostolskich słyszymy dziś historię spotkania Filipa z dworzaninem królowej etiopskiej Kandaki. Pobożny, ale nierozumiejący Słowa Bożego i poszukujący Boga Etiopczyk wracał właśnie z Jerozolimy. Przez "przypadek" spotkał na drodze Filipa, który zaczął mu objaśniać Słowo Boże i pokazał, że czytany przez niego fragment z Izajasza odnosi się do Jezusa. Wskutek tego Etiopczyk uwierzył w Jezusa, nawrócił się i przyjął chrzest.
Od strony Etiopczyka mogło to wyglądać na przypadek. Od strony Boga, wszystko było wyreżyserowane, choć nie odbyłoby się bez współpracy i posłuszeństwa Filipa wobec natchnień Bożych. Zaczęło się od tego, że Anioł Pański powiedział do Filipa: "«Wstań i pójdź około południa na drogę, która prowadzi z Jerozolimy do Gazy: jest ona pusta». A on poszedł. Właśnie wtedy przybył do Jerozolimy oddać pokłon Bogu Etiop, dworzanin królowej etiopskiej Kandaki, zarządzający całym jej skarbcem, i wracał, czytając w swoim wozie proroka Izajasza. «Podejdź i przyłącz się do tego wozu» – powiedział Duch do Filipa. Gdy Filip podbiegł, usłyszał, że tamten czyta proroka Izajasza: «Czy rozumiesz, co czytasz?» – zapytał.
A tamten odpowiedział: «Jakżeż mogę rozumieć, jeśli mi nikt nie wyjaśni?» I zaprosił Filipa, aby wsiadł i spoczął przy nim.
Bóg stawia na naszej drodze właściwych ludzi we właściwym czasie i we właściwym miejscu, aby mogli nam pomóc zachwycić się Jezusem. Podziękuj dziś za ludzi, których Bóg postawił i będzie stawiał na twojej drodze. A jeśli będziesz posłuszny natchnieniom Ducha Świętego, będziesz mógł doświadczać, jak Bóg posługuje się tobą, aby walczyć o innych. Nie ma większej radości na ziemi, doświadczać ojcowskiej radości Boga z powrotu do siebie jakiegoś zagubionego syna.
SPOSÓB TRZECI - BRAKI I GŁODY
Głód, kruchość, śmiertelność, cierpienie i utrata życia - to bardzo mocne doświadczenia, dzięki którym również można spotkać się z Bogiem. Dlatego Jezus odwołuje się dziś do tych naszych codziennych doświadczeń i mówi, że tylko On daje życie, życie w pełni, życie nieśmiertelne. "Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: Kto go je, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa ten chleb, będzie żył na wieki".
Jeśli jesteś uczciwy względem siebie i uważnie obserwujesz, kiedy jesteś szczęśliwy, a kiedy nie, odkryjesz w pewnym momencie, że o swoich siłach nie dojdziesz nigdy do prawdziwej radości. Zbyt wiele spotyka nas trudnych spraw i cierpienia, aby ze stoickim spokojem umieć to przeżyć i by nie poraniło do naszego serca. Właśnie tam możesz spotkać Jezusa - w swojej biedzie, bólu, rzeczach, które cię przerastają. On tam jest i chce dawać pociechę. Chce razem z tobą nieść te ciężary i wlewać w ciebie swoje życie, bo widzi, że twoje życie ucieka z ciebie... Spróbuj Go tam poszukać!
Komentarze
Prześlij komentarz