Niedziela Palmowa
ks. Piotr Spyra
Skoro wiemy, że wiwatujący dziś tłum za kilka dni zdradzi Jezusa, warto zastanowić się, czego możemy się nauczyć dla naszego życia duchowego, aby być z Nim nie tylko w Niedzielę Palmową, ale i w Wielki Piątek.
MNIEJ SKUPIANIA SIĘ NA SOBIE I SWOICH EMOCJACH
Wiwatujący na cześć Jezusa tłum oddawał Mu chwałę, ale czynił to z nie do końca czystych powodów. Jezus po trzech latach działalności publicznej był już powszechnie znanym "celebrytą": pięknie nauczał, czynił cuda, mówił o przyjściu Królestwa Bożego. W Izraelitach odżyła nadzieja na to, że wraz z przyjściem Mesjasza staną się znów wielkim narodem i pokonają Rzymian. Niby śpiewali dla Boga "Hosanna" i kładli przed nim swoje płaszcze, ale w głębi serca myśleli: "Bóg jest blisko. Co będziemy z tego mieli?".
Kiedy skupiamy się tylko na swoich potrzebach i emocjach, będziemy szukali tego, kto je zaspokoi i to najszybciej. To dlatego tłum wybrał w Wielki Piątek Barabasza. Emocje po wjeździe Jezusa opadły, pojawił się nowy kandydat do zaspokojenia naszych patriotycznych potrzeb. Tak też jest z modlitwą - kiedy skupiam się na sobie, szybko przestanę się modlić, gdy Bóg się ukryje lub będę miał wrażenie, że nie ma Go. Jeśli jednak skupię się na Bogu i będę się modlił dla Niego, a nie dla siebie i swoich przyjemności, a więc nawet w cierpieniu, ciemnościach i braku radości - wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa przygoda z Bogiem, gdzie po Wielkim Piątku czeka cię bardzo mocne doświadczenie potęgi Boga, gdy przyjdzie w radości Zmartwychwstania. Pierwsza wskazówka - miej zdrowy dystans do radości Niedzieli Palmowej i wytrwaj Wielki Piątek, a więc czas, gdy masz wrażenie, że Bóg cię opuścił i wszystko jest bez sensu.
WIĘCEJ EMPATII DLA BOGA
W życiu modlitewnym przychodzi taki moment, kiedy Bóg zaprasza cię do tego, abyś pomyślał trochę więcej o Nim (i o innych), niż o sobie. Na tym polega przyjaźń, że nie tylko się bierze, ale też się daje. Owszem, istnieje pewna ważna kolejność przyjaźni z Bogiem. Biblia uczy, że "On pierwszy nas umiłował" i bez tego doświadczenia zupełnie nie zrozumiesz kim jest Bóg. Jeśli jest ci już to dane i doświadczyłeś, że Bóg jest Miłością i Życiem, owocem tego jest prawdopodobnie twoja codzienna, wytrwała modlitwa, bo już wiesz, że bez spotkania z Nim umierasz i "nic nie możesz uczynić". To ważne i tego się trzymaj! Bóg naprawdę chce się dawać, i to bez żadnych ograniczeń. Dobrze, że czerpiesz z tego źródła siły, ale nie zatrzymaj się na tym, daj się poprowadzić dalej, pozwól Bogu zaprosić się do wyższego rodzaju przyjaźni i zacznij od prostych pytań: Boże, a co ja mogę Ci dać? Czego Ty potrzebujesz? Jak ja mogę okazać Ci swoją przyjaźń?
Wchodzimy w Wielki Tydzień, bardzo trudny czas dla Jezusa. Oto zbliża się Jego męka i śmierć. Będzie doświadczał coraz większej samotności, coraz mocniejszych udręk i pokus. Co przeżywa człowiek, który cierpi i umiera dla kogoś? Zastanawiałeś się kiedyś nad tym? Próbowałeś wejść kiedyś w serce Jezusa, Jego modlitwę w Ogrodzie Oliwnym, Drogę Krzyżową, czy chociażby to jak wszedł na Golgotę i zobaczył czekające na Niego gwoździe?
JAK TO JEST BYĆ PRZYJACIELEM BOGA?
Kiedy cierpimy w jakiejś słusznej sprawie, w naszej głowie pojawia się bardzo dużo udręk i pokus: Moje cierpienie nie ma sensu... Donikąd nie prowadzi... Nikt z tego nie skorzysta... Nikt nawet tego nie widzi... Wszyscy mnie opuścili... Byli ze mną tylko wtedy, gdy byłem im do czegoś potrzebny... Nikt nawet nie pyta, co czuję... Nie ma nikogo, kto by mnie pocieszył... Każdy zajęty swoimi sprawami...
Możemy tylko przypuszczać, co mogło czuć najwrażliwsze Serce Świata. Możesz jednak poprosić Boga o łaskę kontemplacji tych prawd. Jest to modlitwa dla odważnych i dla prawdziwych przyjaciół Jezusa. Bardzo odrywa od nas samych. Bóg naprawdę bardzo chętnie udziela tej łaski swoim przyjaciołom. Sam powiedział, że chce dzielić się z nami wszystkim, a więc również swoimi smutkami i bólem. Jeśli choć raz Jezus odsłoni przed tobą choć cień tego, co On przeżył podczas Wielkiego Tygodnia, twoje życie nie będzie już takie samo. Będziesz chciał pocieszać Jezusa i swoją nieudolną miłością oraz świętym życiem wynagradzać Mu za Jego miłość, którą wtedy dużo bardziej pojmiesz i za tych wszystkich, którzy jeszcze tego nie pojęli. On tylko tego pragnie - twojej miłości. To jest jedyna rzecz, jaką możesz Mu osłodzić i wynagrodzić Jego cierpienie: być z Nim, pocieszać Go i żyć tak, aby Jego śmierć nie poszła na marne.
Komentarze
Prześlij komentarz