J 11, 45-57
ks. Piotr Spyra
Hierarchia i kapłani to grzesznicy, którzy nie rozpoznają Jezusa? Być może. Odpowiedzą za to przed Bogiem. Jednak również przez nich może działać Bóg. Jak to możliwe?
PRZYSZEDŁ DO SWOICH, A SWOI GO NIE PRZYJĘLI...
Spory wokół Jezusa sięgają zenitu. Dziś Arcykapłani i faryzeusze zwołują Sanhedryn - najwyższą radę żydowską, aby omówić "problem", jaki swoją działalnością narobił im Jezus. Boją się, że Jego nauka wszystko pozmienia i wywróci dotychczasowy bezpieczny porządek, jaki sobie wytworzyli. Boją się, że wraz z głoszoną Ewangelią i przybywającymi wyznawcami Jezusa coś stracą.
Gdyby tylko znali zamysły Jezusa wobec nich, wiedzieliby, że Syn Boży przychodzi nie zabierać, a dawać życie w obfitości... Niestety zabrakło jednego - słuchania Boga i przyjęcia tego w sercu. A gdy człowiek przestaje słuchać Boga - zaczyna słuchać lęku. Lęk nie jest dobrym doradcą. Człowiek w lęku jest w stanie posunąć się do najgorszych rzeczy - nawet do zdrady Boga i do morderstwa. Co gorsze - może posłużyć się do tego celu religią i pobożnością. Oto dwie najgorsze zniewagi, jakie można wyrządzić Bogu:
- posłużyć się religijnością i w Jego imię kogoś zabić, wierząc (i może nawet nauczając innych), że Bóg tego chce (fanatyzm religijny),
- zdrada Jezusa przez tych, których zaprosił do tego, aby byli najbliżej Niego przy ołtarzu (grzech Jego kapłanów).
MARTWE NARZĘDZIA W RĘKU BOGA
Łaska Boża jest jednak większa niż nawet największy grzech. Dzisiejsza Ewangelia uczy, że Bóg w swojej wszechmocy jest w stanie posługiwać się nawet zdeprawowaną hierarchią. Kiedy Kajfasz - najwyższy kapłan przemówił do Sanhedrynu, że "lepiej, aby jeden człowiek umarł za lud, niżby miał zginąć cały naród", skazując jednocześnie Jezusa na śmierć, Ewangelista Jan komentuje to zdanie w zaskakujący sposób: "Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus ma umrzeć za naród, i nie tylko za naród, ale także po to, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno".
Święty Tomasz naucza, że Bóg w swojej potędze i miłości jest w stanie posłużyć się nawet martwym narzędziem. "Martwe narzędzie" w ręku Boga to ktoś, kto posługuje Bogu, lecz żyje w grzechu śmiertelnym. Niezwykłe jest to, że dla dobra innych, Bóg może posłużyć się nawet taką osobą i uczynić go "kanałem swojej łaski", tak jak posłużył się arcykapłanem Kajfaszem. Inni skorzystają przez jego posługę, lecz on sam nie skorzysta na tym nic, bo jest chodzącym trupem, żyje w śmierci, a posługując w takim stanie wystawia Boga na próbę i ściąga na siebie Jego gniew.
JAK NIE STRACIĆ WIARY WIDZĄC GRZECHY KAPŁANÓW?
Trzeba być Janem Ewangelistą, aby na otaczający nas grzech (również ze strony kapłanów) patrzeć po Bożemu i się nie zgorszyć, a wręcz dostrzec przez ich posługę działanie Boga. Jan jest uczniem, który był najbliżej Jezusa i wytrwał z Nim towarzysząc swojemu Mistrzowi aż po krzyż. Jan doświadczając bliskości serca Jezusa i słuchając Jego słów, tak upodobnił się do swojego Nauczyciela, że patrzył na innych oczami Jezusa. Widział grzech, ale wiedział, że ostatnie słowo nie należy do grzechu. W ten sposób ułożył potem Ewangelię, że opis męki i śmierci Jezusa czyta się jako wywyższenie i triumf Syna Bożego. Bóg nad wszystkim panuje. Nic Mu się nie wymknęło spod kontroli. Jezus sam, dobrowolnie oddaje się ludziom, godzi się na uniżenie, ofiarę, wyniszczenie.
Tak też - oczami Jana, umiłowanego ucznia - mamy patrzeć na "kryzys w Kościele". Jednakże bez lęku, bez strachu, bez przesadnego zgorszenia, tak jakby już wszystko stracone. Z tej "śmierci" Bóg wyprowadzi większe dobro, bo nad wszystkim panuje. Trzeba tylko być jak Jan - ciągle przy sercu Jezusa, zasłuchany w Jego Słowo. A jeśli ktoś mnie gorszy - mam patrzeć na tego człowieka oczami Jezusa i pytać się - co mogę zrobić, aby ten grzesznik poznał Boga i jak mu pomóc, aby stał się świętym kapłanem?
Komentarze
Prześlij komentarz